Nie musisz przekopywać !

 „Sama kop, to nie ziemia lecz beton, — trzeba ją sprzątnąć i przywieźć nową! ” — jak często słyszą to kobiety od silniejszej męskiej połowy?

I w moim życiu, w pewnym momencie nadeszła ta szczęśliwa chwila kiedy moje chłopaki stanowczo odmówili kopania.

Myślicie, że zapewne dlatego, że mam bardzo dużo ziemi? Otóż nie! To stan ziemi stał się krytyczny — jasno-szara martwa substancja, która przy najmniejszym podsychaniu przekształcała się w betonowe bryły lub kawałki. Ostatnią dżdżownicę widziano jeszcze za cara Grochu.

A przecież ciężko pracowałam w ogrodzie, jak wszystkie wzorowe gospodynie, — dwukrotne głębokie przekopywanie, pielenie do ostatniego chwastu, „czysta” ziemia, każdy dzień podlewanie, — boję się nawet o tym wspominać. Przy tym każdego roku coraz większy wysiłek, a wyniki coraz marniejsze.

Rzucić tego szkoda, rosnącym dzieciom potrzeba, domowego jedzenia. Własne warzywa — nie kupię przecież takich w sklepie?

Zamyśliłam się, pomyślałam, że robię coś nie tak… Ale czułam podświadomie, że istnieje jakieś rozwiązanie, odpowiedź unosiła się w powietrzu …

Ten sezon okazał się rokiem wielkich odkryć. Wszystko nowe zadziałało tak prosto i zadziwiająco naturalnie, jakby działo się to od zawsze, jak gdybym to od dawna wiedziała i po prostu zapomniała. Instynktownie wyczułam, że to jest właśnie to co spowoduje zmianę i pomoże.

Pierwsze, co zrobiłam na wiosnę to rozbiłam stałe grządki zamiast rowów. Zaraz wytłumaczę o co mi chodzi. Ziemia nie przepuszczała wody i żeby jakoś wilgoć dostawała się do roślin a nie spływała na dróżki, wykopaliśmy rów zamiast grządki, na jego dnie posadziliśmy pomidory, paprykę, bakłażany.

Dzięki temu podlewaliśmy wodą pod rośliny, a nie gdzie indziej. Tej historycznej wiosny skończyliśmy z rowami. W niewytłumaczalny sposób i najbardziej bezczelnie: grządki-kanały stały się normalnymi równymi grządkami a na nich wczesną wiosną wysieliśmy rośliny na zielony nawóz — gorczyca i facelia.

zielony nawoz gorczyca i facelia
zielony nawóz

W momencie wysadzania rozsad pomidorów do gruntu, rośliny na nawóz zdążyły podrosnąć. Na tym zielonym dywanie, a nie w nagiej, chłodnej ziemi posadziłam bakłażany, paprykę i ogórki. Rośliny zachowywały się tak, jakby ich nie przesadzano w ogóle – szczerze mówiąc oszalały!

Słońce, wiatr, nocne obniżki temperatury kompletnie im nie zaszkodziły.

warzywa w roslinach okrywajacych grunt
uprawa warzyw
warzywa w roslinach okrywajacych grunt2
warzywa w roślinach okrywowych

W czasie wzrostu zielonego nawozu były deszcze i było sucho, ale nie trzeba było spulchniać ziemi ani razu, podlewać również nie. Wewnątrz takiej grządki ziemia jest pulchna i wilgotna!

ziemia pokryta roslinami jest wilgotna
uprawa warzyw w ogrodzie

Po około 8-10 dniach podcięłam sierpem zielony nawóz, ostrożnie, żeby nie uszkodzić warzyw. Obcięłam, lekko podsypałam ziemią i na tej grządce, gdzie była najbardziej „ciężka”, zbita ziemia, rozłożyłam resztę młodego niedojrzałego kompostu.

podsypany kompost
podsypany kompost

Nieznacznie spulchniłam ziemię w tej części ogrodu gdzie była ona bardzo “ciężka”, ułożyłam też na górze pozostałości po młodym niedojrzałym kompoście.

wyciety nawoz zielony wokol warzyw
mulcz

Następny krok jest równie ważny jak wysianie nawozu zielonego — okrywa się mulczem, po ścięciu, grządki, lekko przykrywa i dobrze obsypuje trawą.

Pierwszy mulcz stale ścinamy z tych grządek przygotowanych na zielony nawóz. Ziemia w tym czasie jest już ogrzewana i ściółkowanie jest już możliwe.

sciolkowanie grzadek
grzadki pod warzywa

Skoszoną trawę rozkładamy latem na powierzchni. Jakby nie było, „śmieci” te układamy na grządki. Kiedy rozumiesz zamysł, to widzisz tam nie śmieci lecz grządki okryte jak kołdrą.

To było niesamowite dla wszystkich. Podlewanie zmniejszyło się o 3 razy. Chwasty nie wychodziły, spulchniać nie było trzeba. Jak tu spulchniać jeżeli ziemia zakryta?

Wspaniałe „usprawiedliwienie”. Nieliczne trawki, które potrafiły przedostać się wywoływały tylko czuły uśmiech, a te które zaczęły kiełkować z nasion mulczu — zostały usunięte od razu, ponieważ były na wierzchu! I z powodu, że pod nimi była miękka ziemia!

Nie miałam tego lata nie tylko uciążliwego pielenia ale też zwykłego kopania po każdym deszczu i podlewaniu! Cóż, z wyjątkiem przyjemnego lenistwa.

pomidory na sciolce
pomidory na ściółce
rosna na sciolce
rosną na ściółce

Przyszedł sierpień… Potrzebne było puste wiadro. Długo się nie zastanawiając, jednym zamachem wylałam 10 litrów wody pod najbliższą roślinę i po ostatnich kroplach zaczęłam się zastanawiać. Co ja robię? Teraz wszystkie dróżki będą w wodzie a nogi w błocie. Stałam w oszołomieniu, czekając na powódź. Wody nie ma. Ze zdumieniem rozgarniam mulcz. Powinno być morze wody, ale nie ma! Cała poszła pod rośliny. Tak nie bywa, to nie możliwe! Czy kiedykolwiek tak było w tym miejscu?

Oglądam odkrytą ziemię: jest miękka, jakby wczoraj ktoś na niej pracował. Czy to nie cudowne?

Przypomnijcie sobie kanały, w których uprawiałam rośliny. Jak mogło do tego dojść w ciągu kilku miesięcy?

Jesienią nie usunęłam materii organicznej z ziemi. Zebrałam tylko nacie warzyw. Na części grządek wysiałam żyto. I na zimę moja ziemia została pięknie osłonięta.

Wróciłam na wiosnę następnego roku. Sąsiednie grządki wyglądały jak wróble po bójce, za to nasza była zadziwiająco zielona, radosna. Bardzo czekałam na tę chwilę. Z zamierającym sercem, zdjąwszy grabiami warstwę zeszłorocznego mulczu na grządce, próbowałam sprawdzić jaka jest gleba? Zrobiła się głęboka bruzdka, którą lekko sprawdziłam palcem.

To była już całkowicie inną ziemia. Łopaty nie potrzebuję do tej pory, czasami nawet nie spulchniam, a od razu robię bruzdy i sadzę.

Moja historia nie jest o rekordowym urodzaju, a o kalejdoskopie naszych poglądów na temat priorytetów i wyników, kiedy coś staje się priorytetem.

Cały czas starałam się mieć urodzaj, ale kiedy urodzaj stał się dla mnie nie ważny, chciałam tchnąć życie w swoją Ziemię – to właśnie okazało się zadziwiającym odkryciem. To co się stało, radykalnie zmieniło nie tylko glebę ale też moje spojrzenie na pewne sprawy. Na to mianowicie, że Ziemia może stać się taka, kiedy jej będzie dobrze.

Wyzwólcie siebie od próżności. Spojrzyjcie duszą na swoją ziemię, cicho posiedźcie obok, dotknijcie rękami, poczujcie i wsłuchajcie się w dźwięki. Pojmiecie wtedy, o co prosi was wasza Ziemia.

Szczerze życzę sukcesów !
Marina Szanko, kierownik CPZ „Lśnienie”, Rostów nad Donem,
gazeta „Naturalne rolnictwo” nr 1 (21)

Oryginalny artykuł i zdjęcia: Сомнения прочь!Природное Земледелие (Naturalne Rolnictwo)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

czternaście + dwadzieścia =