Mało znane eksperymenty z modelami życia

dusza mało znany eksperyment

Profesor John Tyndall (1820-1893), znany brytyjski fizyk, którego mocną stroną była fizyka molekularna, akustyka i promieniowanie cieplne, przeprowadził pod koniec XIX wieku mało znany eksperyment.

Napełnił szklaną rurę parami pewnych kwasów, halogenków i azotynów.

Następnie położył ją poziomo, tak że jej oś była zbieżna z osią równoległej, skoncentrowanej wiązki światła elektrycznego lub zogniskowanego światła słonecznego.

Zogniskowanie korygowano, dopóki pary nie zaczęły reagować…

TRÓJWYMIAROWY OBRAZ – BIOINFORMACJA

Ku zdziwieniu Tyndalla chmury par zaczęły stopniowo łączyć się tworząc trójwymiarowe obrazy zwierząt, roślin i innych kształtów, w tym geometryczne wzory składające się z kuł, sześcianów i piramid.

W pewnej fazie eksperymentu zaskoczony Tyndall spostrzegł, że wirujące chmury uformowały nagle kształt “głowy węża”, a gdy wąż otworzył paszczę wydobył się z niej jęzor oparu tworząc doskonale uformowany język.

Jeszcze zanim zdążył się rozpłynąć, obraz ten został zastąpiony przez inny, tym razem doskonale ukształtowaną głowę ryby ze skrzela-mi, czułkami (wąsami), łuskami i oczami.

Opisując “kompletność” tego obrazu, Tyndall stwierdził:

Bliźnaczość formy zwierzęcej była kompletna, nie było dysku, zwoju lub jakiegokolwiek innego szczególiku występującego po jednej stronie [kształtu], który nie miałby swojego odpowiednika po drugiej stronie.

Ta “bliźniaczość”, jak to określił Tyndall, może budzić pewne zaufanie do eksperymentu.

Fakt, że każdy z bliźniaczych szczegółów jest wiernie odtworzony, to znaczy oczy, uszy etc., sugeruje, że obraz jest generowany celowo, a nie jest czymś przypadkowym w rodzaju chmur na niebie tworzących karykaturalne zarysy znanych obiektów.

Czy w przypadku “skupiania” wiązek jest możliwe, że kiedy już opanowano sztukę ich “dostrajania”, pewne obrazy mogły być wybierane na życzenie?

Krytycy Tyndalla mieli używanie.

Podkreślali, że zjawisko łatwo wytłumaczyć mechanicznym działaniem wiązki światła, która w normalnych warunkach zmieszałaby molekuły par w pewne kształty, takie jak kule lub wrzeciona, i proces ten, jak twierdzili, został ostatnio zademonstrowany przez Williama Crooksa.

Nie wspomnieli jednak o dokładnie wymodelowanych kształtach kwiatów, waz, muszli, ryb, głowy węża i całego szeregu innych form, które powstały podczas eksperymentu Tyndalla.

PYTANIA

Czyżby własne myśli Tyndalla wpłynęły na wynik eksperymentu?

A może pewne związki chemiczne mają skłonność do tworzenia obrazów?

Nikt wówczas nie znał odpowiedzi na te pytania.

Należy wiedzieć, że Tyndall był uczonym o ustalonej reputacji, członkiem i dyrektorem Królewskiego Instytutu, prezesem Brytyjskiego Stowarzyszenia oraz uczniem i powiernikiem Michaela Faradaya. Był skromnym i litościwym człowiekiem, przynajmniej tak go opisują równi mu wiedzą.

Jego prace badawcze, opracowania i wykłady były bardzo cenione przez społeczność naukową.

Nie był człowiekiem, po którym można by się spodziewać, że widuje rzeczy, które nie istnieją.

EKSPERYMENT z KWIATEM

Inny, o bardzo podobnym charakterze eksperyment przeprowadził Thomas Browne, siedemnastowieczny fizyk i pisarz.

Browne nadał mu wiele nazw, z których jedna brzmiała: “Odrodzenie… re-indywidualizacja spopielonej rośliny”.

Po zredukowaniu rośliny do popiołu przez prażenie Browne oddzielił sole od popiołu i po “specjalnej fermentacji” umieścił je w szklanej kolbie, po czym zaobserwował:

…w wyniku podgrzewania żarem lub naturalnym ciepłem ciała ujawniała się forma rośliny, która znikała w momencie usuwania źródła ciepła spod dna szklanego naczynia.

Świadek tak oto opisuje ten eksperyment wykonany na kwiecie:

Po wyżarzeniu, oddzieleniu soli od popiołu i umieszczeniu ich w szklanej fiolce podziałano na nie chemiczną mieszaniną [odczynnikiem], aż w wyniku fermentacji uzyskały one błękitnawy połysk. Następnie pył ten uaktywniano za pomocą ciepła, w wyniku czego wystrzeliwał w górę, tworząc prymitywne formy, które w następstwie przyciągania łączyły się ze sobą, i w czasie jego opadania widzieliśmy wyraźnie, jak powstaje łodyga, liście i kwiat – nikły obraz kwiatu odradzającego się z popiołu.

Kiedy odstawiano źródło ciepła, magiczny obraz znikał i cała materia ponownie osadzała się na dnie.

Ten roślinny feniks leżał potem ukryty w swoim zimnym popiele.

Czyżby prekursorski eksperyment w stosunku do doświadczeń Siemiona Kirliana z fotografowaniem fantomów liści i gałęzi!

Proszę sobie wyobrazić rewolucję, jaką te eksperymenty mogłyby wywołać w nowoczesnej nauce.

Mogłyby one, gdyby okazały się prawdziwe, stanowić unikalną możliwość oglądania magazynu natury, w którym przechowuje ona “projekty” lub “pomysły na życie”, przed i po przyobleczeniu ich w żywe ciało.

Weźmy, na przykład, medycynę sądową, która mogłaby wskrzeszać wizualnie spalone dowody rzeczowe.

A w archeologii, te wszystkie stare prochy i węgle spalonych resztek, mogłyby ukazać nam, jak rzeczywiście żyli (i umierali) ludzie.

Być może pochodzące z egipskich mumii oraz innych szczątków ludzi żyjących w starożytności próbki skóry lub kości pozwoliłyby po odpowiednim ich potraktowaniu ujrzeć pięknie uformowane rysy Nefretete lub uśmiech Heleny, który sprawił, że na wojenną wyprawę wyruszyło tysiąc okrętów?

DUSZA LUDZKA

Jeszcze jeden podobny pod pewnymi względami do wyżej opisanych (niestety niepoprawny politycznie według współczesnych nam standardów opieki nad zwierzętami) eksperyment przeprowadzono w latach czterdziestych z wykorzystaniem komory Wilsona, która wypełniona jest gazem lub parą (zazwyczaj wodną) i służy głównie do śledzenia torów cząsteczek atomowych i subatomowych.

Dr R.A. Watters, dyrektor Fundacji Badań Psychologicznych im. Williama Bernarda Johnstona (William Bernard Johnston Foundation for Psychological Research) w Reno w stanie Nevada, doszedł drogą teoretycznych rozważań do wniosku, że ludzka lub zwierzęca dusza istnieje w “wewnątrzatomowej przestrzeni między atomami ludzkich komórek”, i postanowił sprawdzić to teoretyczne założenie przy pomocy komory Wilsona.

W tym celu umieścił w komorze dużego konika polnego i uśmiercił go za pomocą eteru.

Dokładnie w momencie jego śmierci pojawiła się para wodna, która z miejsca uruchamiła aparat fotograficzny, który wykonał zdjęcie postaci powstającej w wyniku kondensacji pary.

Ogółem wykonano około 40 eksperymentów z udziałem żab i białych myszy.

Jak podał później Watters, we wszystkich doświadczeniach, w których nastąpiła trwała śmierć, w komorze występowało “zjawisko ciena”, które miało kształt zbliżony do kształtu stworzenia, i utrzymywało się nawet przez osiem godzin od śmierci zwierzęcia.

Jeśli jednak zwierzę ożywało, zdjęcia nie rejestrowały żadnego fantomu kondensacyjnego.

Czy Watters wykonał zdjęcia dusz tych stworzeń?

Czy duszę łatwiej jest sfotografować w momencie, gdy opuszcza ciało (z pewnymi resztkami “przylepionego” do niej materialnego świata), niż jakiś czas potem?

Krótki, kuszący opis eksperymentów francuskiego naukowca dobitnie dowodzi, z jaką łatwością dokonuje się chwilowych odkryć, a następnie z jaką łatwością odchodzą one w zapomnienie.

W roku 1856 dr Jobard z Paryża zadziwił prasę następującym oświadczeniem:

Odkryłem coś, co przeraża mnie samego.

Są dwa rodzaje elektryczności – jeden brutalny i ślepy, powstający w wyniku kontaktu metali z kwasami, i drugi inteligentny i jasnowidzący.

Brutalny szedł za Jacobiim, Bonellim i Moncalem, zaś intelektualny za Bois-Robertem, Thilorierem i Chevalierem Duplanty.

Kula elektryczna lub inaczej sferyczna elektryczność [piorun kulisty?] zawiera w sobie myśl, która nie podporządkowuje się Newtonowi [grawitacji?] i Mariotte’owi [?] kierując się własnymi dziwactwami…

Roczniki akademii zawierają tysiące dowodów inteligencji elektrycznego gromu… lecz przyznaję, że pozwalam tu sobie na niedyskrecję.

Jeszcze trochę, a ujawniłbym państwu klucz, który wiedzie do odkrycia uniwersalnej duszy.

Jakie jeszcze inne odkrycia mogące zaszokować świat tkwią zapomniane w zakurzonych tomiskach spoczywających na równie zakurzonych półkach z rzadka odwiedzanych antykwariatów i bibliotek?

Powyższy tekst autorstwa John’a Mount’a, który jest niezależnym pisarzem osiadłym w południowo-wschodniej części stanu Queensland w Australii.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

12 − pięć =