Dzwońmy! Piszmy! Nagłaśniajmy!
Ile razy jeszcze będziemy publikować takie zdjęcia, ile razy jeszcze będziemy musieli pisać takie historie…Trudno uwierzyć,że tak podli i nieodpowiedzialni ludzie są wsród nas…
Co myślą i czują osoby, które bezpośrednio muszą interweniować? Co czują wiedząc, że oprawców (tak dokładnie ich nazwiemy !) – spotka, albo i nie… jakakolwiek kara !
Bo dla wielu ludzi .. zwierzę to zwierzę! Ono nic nie powie, ono się nie poskarży! Taka chwilowa zabawka tylko ,że nie wykonana z plastiku.
Trochę powyje, poskomli, będzie osowiałe, udżwignie każdy cieżar, …nie złoży skargi na zdegenerowanego właściciela…
Problem w tym,że nie ma takiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, które dotarłoby do każdego krzywdzonego zwierzaka, ale…..te krzywdzone zwierzęta są często blisko nas.
Wszyscy zacznijmy reagować, kiedy tylko zauważymy niepokojacy objaw.
Dzwońmy, piszmy, nagłaśniajmy….Nie ma znaczenia czy to nasz sąsiad lub znajomy!
Może władze się zreflektują i kary będą stosowne do czynu, a ludzie opamiętają!
Nie można dłużej tolerować i przyglądać się z boku takiemu okrucieństwu i bezduszności.
Nie reagując stajemy się też współwinnymi okrutnego losu istot żywych i chodzi tu o każdą istotę żywą…nie tylko o psa czy kota. KAŻDĄ !!!!! One potrzebują ochrony przed degeneratami społecznymi.
Bo wielokrotnie jest już za późno…i żadne Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami nie będzie mogło pomóc…
Ala- Ekogazeta
Poniżej relacja i zdjęcia z interwencji nadesłana przez Łódzkie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami
Dzisiejsza interwencja kolejny raz uświadomiła nam ludzką bezduszność.
Około godziny 12 w południe inspektorzy Łódzkiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami pojawili się w mieszkaniu jednej z łódzkich kamienic.
Zaraz przy wejściu widać było psie odchody, ale to był dopiero początek.
Widok psa na chwilę odebrał mowę, ale zaraz potem posypał się grad pytań, na które mętnie odpowiadała właścicielka psa .
Ustalono ,że pies nie jest leczony, może w listopadzie był u weterynarza, pani nie stać na leczenie , a chudy to on był taki zawsze .. itd.
Nasz inspektor z trudem zachowywał spokój …. zadając pytanie czemu pani nie szukała pomocy dla psa , czy nie widzi pani w jakim jest stanie ? -znowu mętnie tłumaczenia nie na temat i pełne absurdów …
A skąd ma pani szczeniaka ? aaa dzieci znalazły … a był szczepiony ? no nie nie mam pieniędzy na to ….
Ile razy dziennie psy jedzą ? Dwa pada odpowiedz , hmmm
czy dzisiaj jadły ? i tu pani przeżyła szok …. Przecież ja dopiero wstałam ! pada odpowiedź…..
więc kolejne pytanie to niby kiedy jedzą pierwszy a kiedy drugi posiłek ?BRAK ODPOWIEDZI.
Przy czym pani miała czas posiedzieć i pograć w gry w internecie w czym właśnie jej przeszkodziliśmy naszą wizytą .
Dalsza rozmowa była również bezowocna pani cały czas twierdziła, że zrobiła wszystko co mogła , jednak książeczka psa tego nie potwierdzała , a na koniec próbowała nam wmówić ,że lekarz powiedział ,że nic nie może z tym zrobić…..
Na dramat dorosłego psa patrzyły dzieci, a szczeniaka traktowały jak zabawkę nie jak żywą istotę .
Biorąc pod uwagę całą sytuację natychmiast została podjęta decyzja o zabraniu psów .
W drodze do auta okazało sie ,większość sąsiadów nie miała pojęcia o istnieniu dorosłego psa, co świadczy o tym, że zbyt często nie wychodził na spacery.
Natomiast szczeniak latał gdzie chciał i był dokarmiany przez sąsiadów.
Działania prawne:
Właścicielka zrzekła się praw do psów, jednak fakt znęcania się nad nimi, a szczególnie Aresem jest bezsporny. W związku z naruszeniem Ustawy o Ochronie Zwierząt sprawa zostanie skierowana do prokuratury.
Więcej informacji można uzyskać w Łódzkim Towarzystwie Opieki nad Zwierzętami.