Targowisko miejskie – tylko butiki z towarem ?
Spis treści
Czym mogłoby być targowisko miejskie ?
Szkoda, że typowe targowisko miejskie w Polsce różni się w sposób znaczący od tych występujących w innych krajach. Właściwie przypomina sieć butików, ze ściśle określonym asortymentem, nie odbiegającym od produktów dostępnych w każdym markecie, czasami nawet po wyższych cenach. Gdzie jest klimat i oryginalność tego miejsca?
Dlaczego to miejsce nie przypomina centrum życia społecznego, tak jak to ma miejsce w jest w innych krajach. Może to wina regulacji prawnych, może chęci, może otwartości na spotkania i degustację.
Targowisko miejskie mój rynek
Dwa lata temu byłam świadkiem, jak dwóch strażników miejskich spisywało starszą kobietę za sprzedaż jabłek i ogródkowych kwiatów w obrębie miejskiego ( dzielnicowego ) targowiska w Bydgoszczy.
Mając chwilkę wolnego czasu obserwowałam dalszy rozwój sytuacji. Kiedy starsza kobieta pakowała do torby swój towar, strażnicy spisali kilku starszych Panów, którzy handlowali drobiazgami ( stare uszczelki, śrubki, zegarki, wazoniki i inne zużyte często lub zapomniane przedmioty)
Z mojej perspektywy, potraktowano ich jak przestępców handlujących nie wiadomo czym zakazanym.
Chociaż spotykałam ich przez kilka lat w tym miejscu, od tego dnia nigdy ich już nie zobaczyłam, a często to był jedyny powód mojej wizyty w tym rejonie. Rynek miał swój klimat, w sobotę szczególnie hałaśliwy dzięki tym drobnym sprzedawcom oferował pachnące produkty prosto z sadu czy pola. Teren targowiska został jednak ”uporządkowany prawnie”.
Rolnicy już nie przyjeżdżają ze swoimi produktami, nie spotkasz sadownika czy ogrodnika, ani drobnych sprzedawców staroci porozkładanych na kocach absolutnie.
Teraz owszem targowisko miejskie jest, ale przypomina małe sklepiki handlarzy, którzy wielokrotnie są ‘’złotymi ‘’ klientami pobliskiego centrum Makro Cash and Carry czy też centrum handlu hurtowego.
Można to uznać za duży błąd, w stosunku do tego co się dzieje poza Polską.
Biura promocji największych miast na świecie wręcz wpisują targowiska na listę miejsc, które koniecznie trzeba odwiedzić . Dlaczego?
Targowisko miejskie w innych krajach
To wielkie centra biznesu, kultury i przede wszystkim życia społecznego.
Klimat jednego z największych i o niepowtarzalnej atmosferze targowiska San Juan oddał artykuł J.Tadeo ( Global Voice )
Początki tego targowiska sięgają prawie 120 lat, kiedy to było znane jako Iturbide Market. Usytuowane było w samym centrum Meksyku. Na straganach, kocach przez rolników, wytwórców sprzedawane były lokalne produkty, ale nie tylko.
Dzięki przychylności władz, zdrowej konkurencji z roku na rok targowisko miejskie rozwija się i staje się miejscem niepowtarzalnym.
Dzisiaj, San Juan (nowa nazwa ) oferuje możliwość zakupu nie tylko świeżych produktów, ale także posiłki i przekąski, które mogą być spożywane na rynku. Szczególnie popularne są kanapki i bagietki z serami i wędlinami.
Zawsze napijesz się soku z marchewki lub otrzymasz nawet bezpłatnie kieliszek wina do kanapki.
Ogólnie rzecz biorąc, ludzie, którzy prowadzą sklepy oferują często próbki produktów swoim klientom.
Targowisko jako atrakcja turystyczna
Fakt, że można jeść na rynku zmieniła go w dogodne miejsce dla turystów, którzy szukają czegoś innego, co tradycyjnie jest oferowane przez pozostałą część miasta.
Pancernik, jaszczurka, skunks, prosię, kozy, dziczyzna, baranina, a także mnóstwo najwyższej jakości królików… tu kupisz wszystko. Jest paka nizinna [rodzaj dużego gryzonia] z Hondurasu, dzik z Teksasu, strusie, bawoły, jak również aligator z Florydy.
Nawet lew, który pochodzi z hodowli ( dość twarde mięso i jest trochę kwaśne, różni się od wszystkich innych i jest w swego rodzaju szarawym kolorze.
To, co jest w ofercie nie jest ograniczone do zwierząt, które chodzą na lądzie. Ryby, owoce morza to duża część targowiska.
Są tu sklepy z owocami morza, które są najbardziej znane w San Juan. Węgorze, manty , kraby, wszystkie… wśród świeżego tuńczyka i łososia. Mniej powszechne są cobia (ryba stosowana w kuchni kantońskiej), langusty, kraby…
Są nawet bernikle i ogrom świeżych, pachnących owoców, warzyw i egzotycznych lub lokalnych przypraw.
Sprzedaż budzi ciekawość mieszkańców stolicy i turystów, i na pewno budzi kreatywność wśród kucharzy i smakoszy, którzy przychodzą na rynek zaopatrzyć się w składniki.
Nic więc dziwnego, że rynek jest obecny także w sieci: na twitterze udostępniane są zdjęcia i przepisy. Rynek ma swoją stronę www z aktualną ofertą
Kwitnie współpraca, handel i życie społeczne.
Konkurencja nie opiera się na tym, kto ma lepszy towar lub w lepszej cenie.
Tu liczy się przede wszystkim rozmowa z klientem i efekt końcowy – klient z zakupionym towarem i z uśmiechem na twarzy.